Spotkany Jordańczyk w autobusie do Mekki zaczął ze mną rozmowę. Jego osadzone głęboko oczy przysłaniała gęsta, kruczoczarna czupryna, która łączyła się z bujną, ale zadbaną brodą. Zdawało się, że temperament miał wojownika, który za swoje racje podjąłby każdą, nawet nierówną walkę. Zapytał, jak w moim języku brzmiałoby jego imię.
Nauczył mnie najpierw je wymawiać: - Nie mów do mnie Husam. Mów do mnie Hu-Saam. Obniżaj głos jak do mnie mówisz.
- Wiesz, może łatwiej by mi było, gdybyś powiedział mi, co oznacza Twoje imię w moim języku.
Rzucił się zaraz i zaczął wymachiwać swoimi wyćwiczonymi w modlitwie rękami.
- Miecz! Potężny miecz na wrogów naszego Proroka Salla-llahu ´alaihi wa salam!
- Słuchaj - niepewnie zacząłem - To ty będziesz Mieczysław! Albo... po prostu... Mietek.


Zgłoś nadużycie » Przyjazne drukowanie »


reklamy:

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował.

Dodaj komentarz

Aby skomentować musisz się najpierw zalogować