Podróż smaków do Maroka, 2010
smaki Orientu

Podróż smaków do Maroka
Ruszamy w podróż, jak co roku
W rejony Morza Śródziemnego
Tym razem, aby gdzieś w Maroku
Zaznać rozkoszy jadła smacznego
W kraju, gdzie trunków jest niewiele
A piękne panie pozakrefiane
I dzień powszedni jest w niedzielę
Menu wyborne jest serwowane
Zielone, krągłe, wielkie oliwki
Miło łaskoczą ci podniebieniu
Zamiast zaś tłustej soczystej szynki
Jagnię w ziołowym jest nadzieniu
Sałatki świeże, oraz pachnące
Pasta z zielonej soczewicy
Zlane oliwą żółtą jak słońce
Pod parasolem gdzieś na ulicy
Przystojny kelner gestem zaprasza
U niego dania są najsmaczniejsze
Kus Kus w sosiku, zwykła kasza
Ryż, którym się zajadają gejsze
Te pomarańcze, piłeczki złote
Lepszych nie znajdziesz na całym świecie
Jak na nie spojrzysz, jeść masz ochotę
Czujesz, jak w dołku coś już ssie cię
Słodkości różne, chałwa, daktyle
Tak smakowite, że palce lizać
Kuszą wystawy sklepów co chwilę
Te na prezenty mogą się przydać
W górskich dolinach gęste trawy
Powietrze niczym nie jest skażone
Pasą się krowy, kozy, barany
Robi się sery, twarde, topione
Pachnące wiatrem i świeżym mlekiem
Jędrne, jak rano rwana malinka
Kiedy postawią je przed człowiekiem
Na sam już widok leci mu ślinka
Krewetki, małże oraz homary
Zdobiące stoły na całym świecie
Zjada je młody a także stary
Tutaj w Maroku je znajdziecie
Tym wiktuałom słońce upalne
Różowi lica i gładzi boki
Więc wszystko zdrowe jest, naturalne
Mięso, warzywa, słodycze, soki
Ryba na ruszcie, kręcąc płetwami
Roznosi wokół przyjemne wonie
Mama z młodymi arabkami
Stanęły, patrzą, śmieją się do niej
Opodal kebab w wielkim wałku
Powoli ciało swoje obraca
Pod nożem spada on po kawałku
I już jest pełna potrawy taca
Do tego seler, kapusta biała
Troszeczkę czosnku, pieprzu, bazylii
Potrawa w smaku doskonała
Pyszne jedzenie znika po chwili
Nie ma schabowych, naszej kiełbasy
Allach zabrania wszak wieprzowiny
Nieznane tutaj są tłuste sosy
Za to jest dużo różnej jarzyny
Było by jeszcze zapewne lepiej
Bo takiej trzeba też nieraz chwili
Gdyby w kawiarni, barze, sklepie
Można się było napić Rakii
To jednak temat na inne wiersze
I drugą stronę morza wielkiego
Choć tam upały nie są gorętsze
Też popróbujesz chętnie wszystkiego
Chodziłem syty przez dwa tygodnie
Zjadając wszystko jak z reklamy
Zapewne się nie zmieszczę w spodnie
Nieprawda, schudłem trzy kilogramy
Kochane panie o krągłych kształtach
Jeżeli chcecie pokochać wagę
Oraz uzyskać sylwetkę charta
Zwróćcie na kuchnię morską uwagę
Panowie, wiedzcie o tym, że figi
To nie są tylko damskie desusy
Nie trzeba mówić o nich na migi
Tak zwą się również świetne cytrusy
Podróżowanie zakończyć pora
Siedzę i dumam w samolocie
Warto by było już od wieczora
Przejść na tę kuchnię, na te łakocie
Ruszamy w podróż, jak co roku
W rejony Morza Śródziemnego
Tym razem, aby gdzieś w Maroku
Zaznać rozkoszy jadła smacznego
W kraju, gdzie trunków jest niewiele
A piękne panie pozakrefiane
I dzień powszedni jest w niedzielę
Menu wyborne jest serwowane
Zielone, krągłe, wielkie oliwki
Miło łaskoczą ci podniebieniu
Zamiast zaś tłustej soczystej szynki
Jagnię w ziołowym jest nadzieniu
Sałatki świeże, oraz pachnące
Pasta z zielonej soczewicy
Zlane oliwą żółtą jak słońce
Pod parasolem gdzieś na ulicy
Przystojny kelner gestem zaprasza
U niego dania są najsmaczniejsze
Kus Kus w sosiku, zwykła kasza
Ryż, którym się zajadają gejsze
Te pomarańcze, piłeczki złote
Lepszych nie znajdziesz na całym świecie
Jak na nie spojrzysz, jeść masz ochotę
Czujesz, jak w dołku coś już ssie cię
Słodkości różne, chałwa, daktyle
Tak smakowite, że palce lizać
Kuszą wystawy sklepów co chwilę
Te na prezenty mogą się przydać
W górskich dolinach gęste trawy
Powietrze niczym nie jest skażone
Pasą się krowy, kozy, barany
Robi się sery, twarde, topione
Pachnące wiatrem i świeżym mlekiem
Jędrne, jak rano rwana malinka
Kiedy postawią je przed człowiekiem
Na sam już widok leci mu ślinka
Krewetki, małże oraz homary
Zdobiące stoły na całym świecie
Zjada je młody a także stary
Tutaj w Maroku je znajdziecie
Tym wiktuałom słońce upalne
Różowi lica i gładzi boki
Więc wszystko zdrowe jest, naturalne
Mięso, warzywa, słodycze, soki
Ryba na ruszcie, kręcąc płetwami
Roznosi wokół przyjemne wonie
Mama z młodymi arabkami
Stanęły, patrzą, śmieją się do niej
Opodal kebab w wielkim wałku
Powoli ciało swoje obraca
Pod nożem spada on po kawałku
I już jest pełna potrawy taca
Do tego seler, kapusta biała
Troszeczkę czosnku, pieprzu, bazylii
Potrawa w smaku doskonała
Pyszne jedzenie znika po chwili
Nie ma schabowych, naszej kiełbasy
Allach zabrania wszak wieprzowiny
Nieznane tutaj są tłuste sosy
Za to jest dużo różnej jarzyny
Było by jeszcze zapewne lepiej
Bo takiej trzeba też nieraz chwili
Gdyby w kawiarni, barze, sklepie
Można się było napić Rakii
To jednak temat na inne wiersze
I drugą stronę morza wielkiego
Choć tam upały nie są gorętsze
Też popróbujesz chętnie wszystkiego
Chodziłem syty przez dwa tygodnie
Zjadając wszystko jak z reklamy
Zapewne się nie zmieszczę w spodnie
Nieprawda, schudłem trzy kilogramy
Kochane panie o krągłych kształtach
Jeżeli chcecie pokochać wagę
Oraz uzyskać sylwetkę charta
Zwróćcie na kuchnię morską uwagę
Panowie, wiedzcie o tym, że figi
To nie są tylko damskie desusy
Nie trzeba mówić o nich na migi
Tak zwą się również świetne cytrusy
Podróżowanie zakończyć pora
Siedzę i dumam w samolocie
Warto by było już od wieczora
Przejść na tę kuchnię, na te łakocie

Zgłoś błąd / nadużycie » Przyjazne drukowanie »
Dodaj komentarz
Aby skomentować musisz się najpierw zalogować
Komentarze
Razmes (60), 06-05-2012 12:43