kraj:
Peru
, Peru autor: AlboAlbo
05-01-2012 16:01, ocena: 0.18/2 komentarzy: 5

El Sol del Peru, 2009

pomysł na wakacje

Machu Picchu - Peru – relacje z podróży

fot. AlboAlbo

   Machu Picchu
Wstęp krótki

Zainspirowany kiedyś felietonem o podróżowaniu „inaczej”, pomyślałem sobie, motyla noga przecież i ja tak podróżuję! W myśl piosenki pani Rodowicz „Wsiąść do pociągu byle jakiego” objechałem już co nieco dziwnych miejsc na naszym pięknym globie. „O nic się nie martwić, nie dbać o bilet, nie dbać o bagaż”. Ale czy aby na pewno?

Cóż pomarzyć przecież zawsze można no nie? W rzeczywistości nie jest to jednak aż takie proste a wyprawa sama z siebie, aby była udana a przede wszystkim bezpieczna wymaga od nas mnóstwo przygotowań. Z czasem jak nabieramy doświadczenia w podróżowaniu bez biura podróży, jest nam łatwiej wybrać co i jak, oraz wyczuć intuicyjnie pewne sprawy już będąc na miejscu. Mój felieton nie ma na celu chwalić się miejscami, które widziałem (zresztą im więcej miejsc odkrywam, tym więcej chciałbym ich jeszcze zobaczyć), nie ma także na celu nauczać, gdyż na ten temat jest wiele publikacji, opracowań czy też artykułów pisanych przez profesjonalistów. Przede wszystkim chciałbym Wam przybliżyć ten sposób podróżowania. Podpowiedzieć w jaki sposób taki wyjazd planować. Jak się zachowywać na miejscu, co raczej warto zobaczyć a co lepiej sobie odpuścić. Przy okazji będę wielce rad, jeśli ktoś z Was uzyska dzięki temu skromnemu artykułowi kilka cennych informacji.

Szybkie przygotowania

Czytamy przewodniki - Si senior - czytamy forum (o tak to już lepiej), czytamy relacje z wypraw zwykłych ludzi, którzy byli w danym miejscu i wyciągamy praktyczne wiadomości: kiedy jechać, gdzie jechać, czego unikać i jak tego dokonać. Kupujemy: nie za dużo, nie za drogich, niezbędnych rzeczy, (wedle uznania, to co nam potrzeba) no i w drogę. Jedna chwila... nie znacie angielskiego ani innego języka? Kupcie lepiej wycieczkę w biurze podróży. Znacie super ale tylko angielski? Cóż może być wam ciężko. Lecz jeśli znacie i angielski i hiszpański to już bardzo dobrze. Chociaż przydałoby się jeszcze kilka języków w narzeczach Indian. A tak na poważnie. Angielski wam się zda, ale nie na zbyt wiele, są regiony gdzie nie mówią w ogóle po angielsku a mało tego nawet ledwo, co po hiszpańsku. Owszem Lima, Cuzco ewentualnie Machu Picchu. Ale jeśli chcecie zwiedzić coś więcej to już może być gorzej.

Mamy wszystko? No to w drogę!

El Sol del Peru

Na pierwszy rzut wybrałem kraj, w którym byłem niedawno. Raz, że wspomnienia jeszcze dosyć świeże a dwa… właśnie dwa - jest tyleż piękny, co straszny. Trzeci co do wielkości kraj Ameryki Południowej drugi co wielkości Andyjski… wróć ... dane statystyczne znajdziecie sobie sami, nie chcę, aby po raz kolejny klepać coś, co można odnaleźć w parę sekund pod wpisem PERU w przeglądarce czy w wikipedii. Tak, więc czemu Peru? Peru to takie Włochy w Ameryce Płd. tylko bardziej brudno, wyższe góry, równie niebezpiecznie, najwięcej zabytków na dosyć małym terenie w porównaniu do rozległości kontynentu a także (niestety) ogromna rzesza turystów z USA, Australii, Niemiec . którychitp., których skrzętnie omijamy, jeśli nie chcemy dużo zapłacić za... cokolwiek. A nie daj Boże aby jadąc taksówką pan kierowca wziął nas za tych bogatych turystów i zadzwonił po swojego amigo, który wsiądzie na najbliższych światłach z czymś, co wygląda jak pistolet. Na pewno nim jest, (chociaż wygląda tak jakby miało mu to zaraz wybuchnąć w ręce) i z uśmiechem, z wyszczerzonymi zębami niczym klasa w dzień wagarowicza, (co drugi nieobecny) oznajmi nam, że ulży nam w cierpieniu dźwigania naszych ciężkich bagaży a także w zbytnim przywiązaniu się do rzeczy materialnych. Tak, taksówkarze w Peru umieją zadbać o duchowość człowieka. Jeśli nie pod względem pozbycia się dóbr materialnych to przynajmniej w sposobie jazdy, stanie technicznym pojazdów czy też nawierzchni dróg. Człowiek przechodzi podczas takiej jazdy większa metamorfozę niż Św. Piotr po tym jak kur zapiał. Suma summarum, lepiej wyglądać na biednego Gringo Polaco niż Rico Americano.

Lima

W Peru jest tyle ciekawych miejsc, że można by o nich książkę napisać, co też na pewno nie jeden specjalista i taki co się za takowego uważa napisali. Ja wybrałem nie tyle te najciekawsze, ale te najbardziej znane poprzeplatane swoistego rodzaju miejscami gdzie diabeł nie mówi dobranoc bo nawet nie wie gdzie to jest. Lima potężne miasto, wg encyklopedii miasto 6,5 miliona a aglomeracja prawie 9 milionów, w rzeczywistości miasto ma 8 do 9 a aglomeracja prawie może dochodzić nawet i 15 milionów. Skąd ta różnica ? A stąd że stolica daje możliwości jest bogatsza niż reszta kraju, taka ziemia obiecana dla milionów biedaków z prowincji. No i Ci ciągną tu tabunami osiedlają się w lepiankach tworzących swoistego rodzaju slumsy do których nawet policja nie zagląda bo po co. Stąd nikt nie wie ilu ludzi w sumie mieszka w Limie a dane są szacunkowe bardzo dużo zaniżone. Tak Lima, zatłoczone brudne i brzydkie miasto położone nad Pacyfikiem z pięknym widokiem na ocean. Ab gustibus non disputandum est … więc co kto woli. Spotkałem się z opiniami, że ten zlepek slumsów nawet ładny jest, cóż może centrum jeśli się komuś Bytom podoba ? Nie ważne ja tam wole ciszę i spokój więc swój pobyt w tego typu metropoliach ograniczam do minimum i jedynie uzbrajam się w zapasy i wio na prowincję. Kilka rad odnośnie Limy (i nie tylko Limy):

· Jeździmy w dzień, albo jak jest jasno spacerujemy w nocy tylko w dzielnicy Mira Flores,

· Taksówki w nocy jak już musimy, powinny być z korporacji (taksa z lotniska do MF to ok. 45 soli jak się stargujemy to będzie ok 35 soli)

· Nie trzymamy na wierzchu aparatów cały czas, kamer tak samo i pieniędzy na widoku,

· Targujemy się o wszystko i wszędzie bo w Peru widząc Gringo czyli nas wszyscy działają w jeden sposób: pomóc mu się pozbyć wszystkich materialnych rzeczy w tym gotówki w pierwszej kolejności, czyli jak nam handlarz będzie oferował coś za 40 soli spokojnie cenę zbijamy do 20 (koszt dla Peruwiańczyka to pewnie coś ok. 5 soli) cóż swój honor mają i poniżej pewnej ceny nie sprzedadzą ale można zostać małym frajerem z racji pochodzenia niż mega frajerem z racji .. nie znajomości sztuki handlowania.

· W każdej restauracji prosimy o tzw. Menu Turistico, które mniej więcej jest cenowo 1/3 z tego menu, które nam poda kelner.

· Cóż resztę jak sobie przypomnę :)

Cuzco

Był ktoś w Krakowie ? Jak nie to nie zrozumie jakim miastem jest Cuzco. W zasadzie to miasto partnerskie Krakowa, przepełnione turystami, knajpami, imprezami do białego rana, pełne zabytków kultury i imprez kulturalnych. Nawet wielkością podobne (ok. 1 miliona) ze studentami pośród gór stanowi super odskocznię od przeludnionej i zapchanej Limy, oraz bazę wypadową dalej na tzw. ZADUPIE. Cenowo też taniej niż stolica. Oczywiście pieniędzy pomogą nam się pozbyć uliczni handlarze, dzieci które chcą sobie z nami robić zdjęcia za pieniądze, pucybutowi, którzy wyłudzą z nas każde pieniądze oraz zwykli złodzieje. Więc oczy dookoła głowy. Co warto zobaczyć w Cuzco ? Cóż przewodnik w łapę i się dowiecie za to ja mogę wam powiedzieć że warto skorzystać i stargować się za ok. 60 soli i pojeździć konno na kucach indiańskich w okolicach Cuzco z piękną panoramą na otaczające je góry. Jak można się załapać ? Otóż idziemy w kierunku pomnika Jezusa z Rio (tak dokładnie nad Cuzco króluje identyczna tylko mniejsza kopia Jezusa z Rio). Z Cuzco jedzie się do korony zabytków Peru oraz najludniejszego poza Lima miejsca a na pewno najludniejszego w ilości turystów Machu Picchu. I znowu jak można się tam dostać ? Otóż można jechać (najtańsza wersja) tzw. Collectivos, albo autobusem (już drożej) albo taksówką (jeszcze drożej) albo pociągiem (najdroższa wersja). Nie napomknąłem jeszcze że jak już jechać to do Ollantaytambo a dalej znowu pociągiem (mają monopol). Jak się ma więcej czasu można iść na piechotę Inka Trail starożytną drogą Inków i spać po drodze z przewodnikiem aż do samego Machu Picchu a później dalej do Aguas Calientes. Problem w tym, że do miasteczka AC nie dochodzi droga ( o której wiedzą turyści) i nie da się tam dojechać inaczej jak dojść albo skorzystać z drogiego pociągu. Co do opcji to zależy ona od was ja skorzystałem z opcji taksówka do Ollanty i dalej pociągiem czyli taki dokładnie średniak jeśli chodzi o koszta. Tak na marginesie może przy okazji opiszę środki transportu co jest dosyć ciekawym zjawiskiem w Peru. Najpopularniejsze tam i najtańsze są tzw. Collectivos czyli coś a la nasze podmiejskie prywatne busiki o pojemności ok. 18 osób do których śmiało pakujemy dwa razy tyle plus bagaże, które czasami żyją swoim życiem (kury, kaczki, kozy). Jeśli ktoś siedzi w kapeluszu w busie, albo jak wszyscy siedzą w kapeluszu w busie to my też siedzimy w kapeluszu w busie gdyż istnieje realna szansa, że tobół nad naszą głową nie jest do końca tym czym się wydaje przez co może puścić soki w czasie jazdy.. i cieszymy się jeśli to tylko soki. Takie busy mają jedną ciekawą sprawę otóż w takim busie jest nie tylko kierowca ale także kilka innych osób z tzw. CREW pokładowego. Jest kontroler biletów, czasami pomocnik kontrolera biletów, kierowca oczywiście, żona kierowcy oraz wołacz. Cóż niestety wielu mieszkańców Peru nie do końca wie o co biega z tymi śmiesznymi znakami które SA pomalowane busy. Niestety analfabetyzm jest spory w Peru co nie przeszkadza tym ludziom robić interesy ciekawsze i lepsze niż tym specom od giełdy. O tak mogli by się sporo nauczyć.

Aguas Calientes

Droga do przyczółka przed Machu Picchu jest przyjemna. Piękne widoki na Andy zapierające dech w piersiach krajobrazy. Tak warto pokonać tą drogę chociażby dla tych widoków. Piękna miejscowość położona wzdłuż małej rzeczki, która w porze deszczowej zamienia się w rwący potok błota i która niszczy pól tej malowniczej wioski na ogół stąd dobra rada jedźcie tam w porze suchej. Tam też zaopatrzycie się w bilet na Machu Picchu i w bilet na autobus, który was tam wywiezie (moja rada jedźcie na górę ale zejdźcie na dół na nogach). Ale wybór jest wasz. Dlaczego rekomenduję tak ? Cóż naprawdę jest stromo a później u góry jest co gdzie chodzić i co zwiedzać no i na drugi szczyt koło Machu może się zapisać tylko 400 pierwszych osób. Stąd moja rada do autobusu koczujcie już aby się dostać jako jedni z pierwszych już koło 4:30 nad ranem. Ale świt na Machu Picchu faktycznie powala.

Machu Picchu

Co to jest jak to się je i skąd się wzięło odsyłam do literatury. Mądrzejsi ode mnie to opisali. Nie mniej ruiny starożytnego miasta Inków, położone na wzniesieniu wraz z bliźniaczym szczytem Wayna Picchu gdzie także są ruiny tworzą nie zapomniany widok. Słońce wschodzi, chmury leniwie podnoszą się ukazując nam miasto duchów. Na chwilę zapominamy o Niemcach z tyłu, Francuzach przodu uciekamy na bok we mgle i cisza jesteśmy my i duchy starożytnych. Tak tego się opisać nie da natomiast warto wydać każdą cenę aby to zobaczyć i poczuć. Jesteśmy my mgła, i duchy, mgła się podnosi i ukazuje nam się wspaniały widok na ogromne wielopoziomową kondygnację różnych budynków lub ich pozostałości oraz stadko lam rozproszonych po całym terenie. Jedna rada jak lama sama podejdzie to ok. ale na siłę jej nie głaskajcie. Albo inaczej spróbujcie lamę na silę pogłaskać i zobaczcie co się stanie.

Puno

Miasto portowe nad najwyżej położonym jeziorem żeglugowym na świecie. Jezioro Titicaca drugie co do wielkości w Ameryce Płd. Piękne położone na granicy Boliwii I Peru. Obie strony się o to, które ma większe prawo do tego jeziora nazywając, że u nas leży Titi a u nich tam po drugiej stronie Caca. Cóż caca to nic innego jak to co się robi tam gdzie król chodzi piechotą. Na tym jeziorze i w okolicy żyją potomkowie dwóch plemion indiańskich Ajmara i Keczua, natomiast na wodzie na sztucznych wyspach żyją Indianie Uro stąd nazwa pływających sztucznych wysp Uros. Wpisanie ich na listę światowego dziedzictwa UNESCO spowodowało, że władze nie pozwalają im wyprowadzić się stamtąd przyczyniając się do stworzenia swoistego ludzkiego zoo, gdzie codziennie masa turystów odwiedza biednych Indian na pływających wysepkach kupując od nich ręcznie robione klamoty. Cóż przepłaci się jak się tam kupi nie mniej przynajmniej ma się świadomość że nie trafia to w ręce jakiegoś bogatego a jedynie kogoś potrzebującego, który własną pracą na to zapracował. Cóż z resztą nieznanego w socjalizmie. Ale to inna bajka. Jest też kilka naturalnych wysp, na których żyją Indianie Ajmara i Keczua. Jedną z takich wysp np. jest Taquile, na której żyją Indianie Keczua zwani Taquilenos. Co ciekawe nie mogłem się oprzeć spacerując po tej wyspie że jestem w Grecji czy na Krecie tak bardzo przypominała ona wyspy basenu morza śródziemnego. Tu tez Indianie żyją ale o wiele lepszych i komfortowych warunkach. Lepiej się śpi w ciepłym domu na suchym lądzie niż na pływającej macie w domku z trzciny, kiedy na zewnątrz temperatura spada do zera albo poniżej zera w Sierpniu. Indianie Uro jak głosi legenda uciekli przed napierającymi innymi plemionami Indiańskimi w czasie Imperium Inków po prostu tam gdzie ich już nikt nie mógł dosięgnąć czyli na wodę. Przy pomoc trzciny i ziemi stworzyli oni pływające platformy, którymi się przemieszczali i na których żyli. Nie dajcie się zwieść jeśli kiedyś przeczytacie gdzieś, że oni tak mieszkają bo lubią albo, że żeglowali i tak kochali żeglowanie że zostali na jeziorze. Bzdura jakby mogli to by na drugi dzień tam nikogo nie było. Ale cóż biznes to biznes.

Zakończenie

Mam nadzieję, że pobudziłem chociaż trochę waszą wyobraźnię, albo inaczej pokazałem w inny sposób to co można przeczytać w przewodniku albo czasopiśmie. Ograniczony jestem teraz niestety czasowo. Nie mniej obiecuję, że jeśli wam się spodoba to opiszę już szerzej inne zakątki świata, które przy odrobinie chęci może kiedyś sami odwiedzicie.
Zobacz moje zdjęcia z tej opowieści

Zgłoś błąd / nadużycie » Przyjazne drukowanie »


reklamy:

Komentarze

AlboAlbo (460), 25-02-2012 10:53

navigare necesse est
Dziękuje za komentarz. Kilka spraw gwoli wyjaśnienia: - moja relacja jest subiektywna bazująca w pierwszej kolejności na moim doświadczeniu, stąd proponuję napisać własną gdyż mogłaby być ciekawym uzupełnieniem wielu kwestii - jest kilka dzielnic w Limie, które są bezpieczne lecz ja będę wciąż rekomendować Mira Flores jako naprawdę sprawdzoną + możliwość pójścia na plażę co akuratnie w centrum jest mało możliwe, z resztą z Mira w centrum można być do 30 minut taksówką za 10 soli (ok 10 PLN) maks - hiszpański trzeba znać jeśli się nie chce przepłacać a w trudnych momentach jak kradzież czy wypadek to wręcz wymóg chociaż ja się już spotkałem z sytuacją gdzie hiszpański nam nie wystarczał i wchodziły już narzecza Indian - nie spotkaliście się z próbą kradzieży ? to jesteście szczęśliwcami niestety większość moich znajomych jak i większość nawet ludzi, których spotkaliśmy na miejscu byli obiektem zainteresowania niezgodnego z prawem, osób trzecich - Menu Turistico jest to DOKŁADNIE TO SAMO MENU które poda nam kelner na początku i w większości małych restauracyjek czy barów gdzie żywią się miejscowi to JEDYNE MENU, więc nie rozumiem zarzutu, że wybierając potrawę z tego menu nie jemy tego co miejscowi, z resztą o tym menu dowiedzieliśmy się właśnie od nich, owszem czasami są jeszcze tańsze potrawy, które jedzą miejscowi a składają się one z resztek, cóż kto co lubi - targujemy się zawsze i wszędzie, poniżej ceny opłacalności NIKT nam nic nie sprzeda poza tym jak widzieliśmy naprawdę biedę to się nawet zbytnio nie targowaliśmy aby pomóc w miarę możliwości tym ludziom nie obdzierających ich jednocześnie z godności dawania jałmużny Na koniec pozdrawiam i czekam na Twoją relację.

sumi666 (1), 24-02-2012 10:09

Nie trzymamy na wierzchu aparatów cały czas, kamer tak samo i pieniędzy na widoku, tak jest na całym świecie ale my nie spotkaliśmy się z ani jedną próba kradzieży. Targujemy się o wszystko i wszędzie-poniżej pewnej ceny nie sprzedadzą z biedy i aż niezręcznie jest targować niżej, to nie frajerstwo bo i tak jest tanio. hiszpański lepiej znać bo gdzieniegdzie trudno jest sie dogadać. prosimy o tzw. Menu Turistico? w życiu, nigdy!!! trzeba jeść to co tubylcy bo kuchnia to część kultury kraju gdzie się jest. Mira Flores to dzielnica nowoczesna, dużo ciekawsza jest dzielnica centralna z Plaza Mayor w nocy całkiem bezpieczna.

anielka (9), 07-01-2012 14:59

Opowiadanie fascynujące !!! Pokaż galerię z tej podróży

CzarnaInez (39), 06-01-2012 11:08

Świetna relacja!

eryk2k1 (382), 06-01-2012 00:04

Nie ma jak dalekie podróże
Czekamy na zdjęcia z tej wyprawy! Extra podróż, wspaniałe wspomnienia.


Dodaj komentarz

Aby skomentować musisz się najpierw zalogować