kraj:
Egipt
, Wycieczka objazdowa autor: eryk2k1
21-12-2011 21:12, ocena: 0.00/0 komentarzy: 0

Egipt 7+7 Triada Zwiedzanie cz. 3, 18.09-02.10.04r.

Dzień 2

Widoczek z okna hotelu - Egipt – relacje z podróży
Obudziliśmy się około 9:00, schodzimy na nasz pierwszy posiłek w hotelu Roma. Jak się okazało wybór jest bardzo duży, choć mnie osobiście jedzenie szczególnie nie przypada do gustu. Patrząc na to nie trudno się domyśleć, że miksując tyle różnych potraw można z miejsca dostać zemstę faraona ha ha. Do śniadania są napoje: ciepłe (kawa, herbata) i zimne (jakieś 2 soczki).

Po śniadaniu odbieramy specjalną przepustkę uprawniającą do korzystania z hotelowej plaży. Gdyby tę kartę gdzieś się zgubiło, taka "przyjemność" kosztowałaby bagatelka 50$ podkreślam dolarów nie funtów. Zatem udajemy się szybciutko na plaże trzymając w drżących rękach karty plażowe :-).

Pełni entuzjazmu zobaczenia eksplozji barw rafy i rybek już na wstępie mamy niemiłą niespodziankę - plaża z dziwnych powodów jest zamknięta (pierwsza wersja z powodu remontu, druga wersja, że jest jakiś problem prawny pomiędzy miastem a właścicielami plaży, trzecia wersja, że hotel przestał za tą plaże płacić). Otrzymujemy w każdym razie plażę zastępczą - państwową (w Egipcie nie ma plaż państwowych takich jak nam się to kojarzy z Bałtykiem, każdy kawałek piasku ma swojego właściciela - o spacerach wzdłuż plaży praktycznie można zapomnieć bo z reguły takie plaże maja do kilkudziesięciu metrów długości).

Plaża ma wielkość może 25x25 metrów i o spełnieniu na niej marzeń ujrzenia cudownej rafy i setek rybek możemy zapomnieć. Rafa jest żenująca (jeżeli to coś w ogóle można nazwać rafą) a rybek jest kilkanaście (chociaż przepięknych!) Jakby tego było mało na tę plażę nie wolno wnosić nic do picia, bagaże są b. dobrze przy wejściu sprawdzane. Oczywiście ceny na samej plaży są ok. 3x większe niż w zwykłych sklepach. Dla przykładu piwo STELLA kosztuje 15 LE. Mimo wszystko cieszymy się początkiem urlopu, nieprawdopodobną pogodą, przecudownym turkusowym gorącym morzem. Jest wspaniale.

Po 2h snurkowania na namiastce rafy (sprzęt przywiozłem do snurkowania z kraju) i zagraniu 2 setów w siatkówkę, udajemy się na obiecany przez Triadę darmowy lunch, który jak już wspominałem jest w zamian za brakującą dzień wcześniej kolację. Jedzenie mi ciągle jakoś do końca nie pasuje choć moim towarzyszom podróży bardziej smakuje. Razi przede wszystkim to, że wszystkie dania są praktycznie zimne (chociaż powinny być gorące). W tym posiłku uzupełniam głód ciastami, z których jedno było rewelacyjne (praktycznie same owoce z kremem i odrobiną ciasta) a inne były bardzo dobre, naprawdę jest ich masa do wyboru!

Po lunchu udajemy się na zaplanowane spotkanie z rezydentką. Tam zostajemy już poinformowani dokładniej jak poruszać się i zachowywać w Egipcie. Następnie przychodzi Pani z polskiego centrum nurkowego i przedstawia swoją ofertę nurkową. Rezydentka Triady również podała ceny wycieczek fakultatywnych z Triadą (są droższe niż w lokalnych agencjach turystycznych).

Po spotkaniu poszliśmy pierwszy raz na miasto. Generalnie SZOK!. Auta jeżdżące w dowolny sposób, ciągle co parę-paręnaście metrów trąbiące. Dziesiątki sklepikarzy, którzy chcą Cię wciągnąć do swoich sklepów. Sposobów na to mają kilka i każdy z nich zna podstawowe zwroty w językach najczęstszych klientów. Wyprzedzając troszkę czas - po jakimś czasie chce się już "wymiotować" słysząc "jak się masz", "cześć". Choć oczywiście pierwsze dwa pytania to po angielsku: "skąd jesteś" i "jak masz na imię", później podanie ręki i przedstawienie się. Wszystko to w b. miłej i wesołej atmosferze, która jednak z czasem przestaje być taka zabawna.

Za którymś razem z premedytacją daję się wciągnąć do jednego ze sklepików. Chcę poznać sposób ich mówienia i załatwiania "interesów". Sprzedawców jest dwóch, jeden zaprasza do rozmowy pod pozorem tego, że ma znajomego w Polsce z Poznania i abym pomógł mu napisać list do niego :). Piszemy na jego prośbę parę prostych zdań w między czasie drugi sprzedawca (pomocnik) przygotowuje herbatę. Oczywiście po śmiesznym liściku przechodzimy do meritum sprawy, następuje prezentacja towarów.

Generalnie jak na pierwszy raz targowanie wychodzi mi słabo, cenę zbiłem z 90 na 50 LE. Jak się później okazało zakupiony przedmiot wart był o połowę mniej czyli jakieś 25LE. Miałem świadomość płacąc za przedmiot - małą figurkę z bazaltu, że na pewno przepłacam. Wychodzę mimo wszystko ze sklepu bardzo zadowolony. Chciałem przede wszystkim zobaczyć jak się z Egipcjanami rozmawia i targuje. Bardzo sympatyczni ludzie, choć oczywiście chcą Cię jak najbardziej naciągnąć.

Udajemy się do Internet Cafe. Tam sprawdzam maile, wysyłam darmowe smsy i dzwonię przez SkypeOut do Polski do domu. Godzina korzystania z Internetu kosztuje 4 LE (2,4 zł he he). Przeszliśmy spory kawałek w tę stronę, chcąc zatem uniknąć naganiaczy i natrętnych sklepikarzy postanawiamy wypróbować sławne trąbiące busiki za 1 LE za przejazd. Tu niestety popełniam "szkolny" błąd - nie mam drobnych :). Po dowiezieniu na miejsce nie chcą mi wydać z 5 LE twierdząc, że nie mają. Po paru minutach przekomarzania daję im te 5 LE myśląc, że w Polsce też bym zapłacił coś koło tego za bilet MPK. :)

Po powrocie z przechadzki idziemy znów na plażę, tam miło spędzamy czas. Plaża jest mała ale są leżaki oraz ręczniki (darmowe). Przynoszą je młodzi ludzie, którzy tam pracują. Oni jakoś nie biorą i nie domagają się bakszyszu. Co chwilę też jeden z nich zachęca do kupienia u nich napojów.

Po powrocie do hotelu i zjedzeniu obiadokolacji idziemy przetestować hotelowy basen, który ma może 10m średnicę. Jest jak widać na załączonym zdjęciu bardzo mały, woda też nie należy w nim do najczystszych. Ale nie jest źle. Jak widzicie na jego dnie są 2 delfiny, jak się później okaże nie spełnię swojego marzenia ujrzenia delfinów na żywo, są to zatem jedyne delfiny jakie przyjdzie mi oglądać na tym wyjeździe. :)

Z perspektywy już kilku lat, które minęły od opisywanych wydarzeń, wstawiając teraz tę opowieść na Świat Podróżników mogę napisać, że przy kolejnym wyjeździe do Egiptu marzenie spełniłem w miejscowości Marsa Alam na fakultatywnej wycieczce do tzw. domu delfinów. Tam pływałem z kilkudziesięcioma delfinami, które przepływały obok mnie niemal na wyciągnięcie ręki. :)

C.d.n.
Hotel Roma - Egipt
Zobacz moje zdjęcia z tej opowieści
ta opowieść ma kolejne części: Poprzednia 1|2|3|4|5..16| Następna

Zgłoś błąd / nadużycie » Przyjazne drukowanie »


reklamy:

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował.

Dodaj komentarz

Aby skomentować musisz się najpierw zalogować