kraj:
Polska
16-08-2012, 17:37 źródło: DNS     komentarzy: 0

W podróż autostopem

W podróż autostopem, fot. Sebastian Grabowiec

Autostopem w nieznane. Przygoda i wolność.

Jak podróżować autostopem? Co ze sobą zabrać? Na te i wiele innych pytań odpowiada Sebastian Grabowiec. Wywiad przeprowadzony w programie "Droga na skróty" na antenie internetowego Radia WWW.

DNS: Jak zaczęła się twoja przygoda z autostopem? Spodziewałem się, że zacząłeś podróżować w ten sposób w wieku 16-17 lat, czyli w okresie, kiedy młodzież chętnie rusza „na gigant”. A ty zacząłeś odrobinę wcześniej.

Sebastian: Nie wiem czy to można nazwać prawdziwym autostopem, ale jak miałem 14 lat to byłem na obozie harcerskim, gdzie mieliśmy zadanie dostać się do miasta oddalonego o 20 kilometrów. To łapało się autostopy, żeby nie chodzić. Ludzie chętnie się zatrzymywali. Jesteś dzieckiem ubranym w mundur harcerski, więc wyglądasz bezpieczne. Ale czasem też trzeba było się przejść kawałek.

DNS: Jeśli pogoda nie dopisuje, decydujesz się na podróż wzdłuż drogi? Czy czekasz do oporu?

Sebastian: Przede wszystkim trzeba się dostać w dobre miejsce. Można zostać wysadzonym gdziekolwiek, a wiadomo że trzeba stać w takim miejscu w którym zatrzyma się samochód. W centrum miasta nie można zazwyczaj złapać stopa. Chociaż, mi się zdarzyło podczas ostatniej majówki. Pytałem się ludzi, gdzie jest dobre miejsce na złapanie stopa, a trzecia osoba, którą zapytałem, powiedziała, że jedzie akurat w tamtą stronę i może mnie zabrać. Zostałem podwieziony jakieś 50-60 km.


Zobacz także relację z podróży: Autostopem na południe!
 


DNS: Autostrady odpadają?

Sebastian: Jest na nich pas awaryjny, ale samochody nie powinny się na nich zatrzymywać, a zresztą jak jedzie 120 km/h, to może cię nawet nie zauważyć z tą kartką czy wyciągniętym kciukiem. Z kciukiem to nawet jeszcze gorzej. Może zobaczyć, że ktoś stoi przy drodze i tyle.

DNS: A z twoich doświadczeń, to co bardziej wolisz – podróżować po Polsce czy za granicą?

Sebastian: Zdecydowanie za granicą. Między innymi dlatego, że jest łatwiej rozmawiać. Na stopie trzeba prowadzić dialog z kierowcą, a w Polsce łatwo trafić na kogoś, kto ma odmienne poglądy. Gdy jestem za granicą, niekoniecznie muszę poruszać pewne tematy. Mogę spokojnie opowiadać o historii Polski. Miejscowi mogą nie mieć o tym pojęcia, a  ja tego uczyłem się przez całe swoje życie. Mogę opowiadać z perspektywy Polaka, i poznawać te same fakty z perspektywy miejscowych. Robi się z tego ciekawa rozmowa.

DNS: Czyli promujesz kraj.

Sebastian: Można tak powiedzieć. Choć czasem mówię szczerze, że nie jest różowo. Ale ze swojego kraju jestem dumny, więc tak, w jakimś stopniu robię promocję.

DNS: A gdzie byłeś w ostatnich tygodniach?

Sebastian: Ostatni wyjazd był spontaniczny. Miałem inne plany, ale z różnych powodów to nie wypaliło. A miałem już przyznany w pracy dziesięciodniowy urlop, który nie mógł się zmarnować. Wyszedłem więc w Warszawie na trasę. Zacząłem łapać samochody i liczyłem na to, że dojadę do Berlina. Blisko, jakieś 600 km, więc można nawet jednego dnia dojechać. Ale drugi kierowca, którego udało mi się zatrzymać powiedział: „jadę do Berlina, ale jakby co jadę też do  Rouen”. Nie wiedziałem gdzie jest to Rouen, myślałem że gdzieś w Niemczech, po chwili rozmowy wyszło że to we Francji. Więc pojechałem do Francji. Po drodze przypomniałem sobie, że mam tam rodzinę, więc może warto ich odwiedzić. Skontaktowałem się z nimi, ucieszyli się, że jadę.

DNS: Ale spakowałeś się przed wyjazdem, tak z marszu nie wyszedłeś z domu?

Sebastian: Jasne, miałem swój niezbędnik. Namiot, śpiwór, malutką kuchnie gazową, karimatę, parę innych rzeczy. Mały plecak – to dość ważne. Z moich doświadczeń wynika, że mały plecak ładniej wygląda przy łapaniu stopa, a i trzeba z nim czasem chodzić. Ja miałem autostop pod wieżę Eiffela, ale nie zawsze się tak trafia. Potem trzeba wyjść na przedmieścia, żeby zatrzymać tego stopa.

DNS: Jak szybkie może być podróżowanie autostopem? Czasem spędza się godziny na „nic nie robieniu”. Ale odcinek z Amsterdamu do Warszawy, który zazwyczaj pokonuje się w 14 godzin, przemierzyłeś w niewiele większym czasie. A to z przerwą na sen.

Sebastian: Jak już złapałem pierwszego stopa, to do kolejnych przesiadałem się dosłownie natychmiast. Najpierw jechałem z Holendrem, potem wysiadłem na stacji benzynowej i zobaczyłem Polaka. Okazało się, że mogę podjechać kilkaset kilometrów. Potem nocleg, a następnie znowu byłem na stacji, kolejny polski kierowca, który mi nawet kupił kawę. I  znowu zagaduję Polaków. Pytam się wtedy, a to było jakieś 100 km za Berlinem, czy nie jadą do Warszawy. Niestety, jechali tylko do Konina, ale byłem już jakieś 200 km od Warszawy. A po autostradzie niemieckiej jechali dość szybko, więc to znacznie przyśpieszyło podróż. Na polskiej autostradzie było już trochę gorzej, nie ma na niej takiego ruchu, no i są płatne. I łapanie stopa „na Polaka” już nie pomagało.


Zobacz także relację z podróży: Autostopem w stronę słońca



DNS: A miałeś kiedyś chwilę zwątpienia?

Sebastian: Oj tak, zdecydowanie. Jak byłem w Bośni po raz pierwszy. Na drodze, która według mapy miała być dość ważna, utknąłem na 20 godzin. W końcu się wkurzyłem i przeszedłem 10 km, bo ile można stać w jednym miejscu. Myślałem nawet, żeby pojechać pociągiem na gapę, ale ostatecznie udało się jakoś ruszyć z tego miejsca. Są dni kiedy przejeżdżasz 1200 km, a są też takie miejsca, gdzie na ma dużego ruchu i kultury brania autostopowiczów i można utknąć. Są też rejony gdzie występują konflikty na tle etnicznym, i nie chodzi mi tutaj o wojny, a raczej o … nieprzyjemności. Jechałem z Węgier na Słowację, przy granicy dużo osób mi mówiło, że będzie ciężko złapać stopa, bo Węgrzy się ze Słowakami jakoś nie lubią. Węgrzy będą myśleli że jesteś Słowakiem, Słowacy że Węgrem, więc będą woleli cię nie brać.

DNS: Byłeś też w Kosowie, nie spotkało Cię tam nic złego?

Sebastian: Atmosfera była nieprzyjemna, ludzie patrzyli na nas podejrzanie. Nie wszyscy Albańczycy byli w stanie rozpoznać czy nie jesteśmy Serbami, bo język mamy podobny. Ale np. na Bałkanach ludzie pytali się czy nie jesteśmy z Australii. Ale większych problemów nie mieliśmy. Za to w Kosowie zgubiliśmy taki mały plecaczek. Byliśmy w cztery osoby, dwie ekipy po dwie osoby, ale jakoś tak się udało szczęśliwie, że złapaliśmy wspólnie stopa. Po jakichś 4 km kolega chciał zrobić zdjęcie żołnierzom, ale okazało się że aparat jest w plecaku, którego ze sobą nie mamy. Pomogli go znaleźć policjanci.

DNS: W plecaku było coś więcej niż aparat.

Sebastian: Myśleliśmy, że mamy tam jakieś pierdoły, ale były też dokumenty i pieniądze. Więc to byłaby bolesna strata.

DNS: A sądzisz, że w takiej sytuacji konsulat by wam pomógł?

Sebastian: Nie, już w Sarajewie mieliśmy taką sytuację: jedna koleżanka straciła pieniądze. Zgubiła, czy ktoś ją okradł i nie zauważyła. Mieliśmy jeszcze jakieś złotówki. Próbowaliśmy wymienić, ale nikt ich od nas nie chciał. Więc udaliśmy się do konsulatu w Sarajewie. Ale usłyszeliśmy, że jesteśmy w dzikim kraju i że nie należy zbyt wiele sobie wyobrażać. Po czymś takim, odechciało nam się kontaktów z takimi instytucjami.

DNS: Masz jakieś rady dla osób, które chciałby zacząć podróżować autostopem?

Sebastian: Takiej podróży nie można zaplanować. Można sobie stawiać jedynie cele. Może być tak, że złapiemy stopa tam gdzie chcemy, a może że kierowca jedzie 600 km dalej. I wtedy trzeba się zastanowić, czy nie lepiej zrezygnować ze swoich planów. To jest taka kwestia, którą naprawdę trzeba rozważyć, bo warto czasem pojechać gdzieś dalej, niż pierwotnie zakładaliśmy. Podróż w nieznane.

DNS: A co zabierać ze sobą?

Sebastian: Moja rada to marker. Ja nie miałem, a bardzo się przydaje. Nie wszędzie go można kupić, o dziwo! Z moich niezbędników to oczywiście namiot, bo nie wiadomo gdzie trzeba będzie się przespać. Owszem, można stać w nocy, ale to nie jest najlepszy pomysł. Śpiwór, karimata, czyli rzeczy do spania. Wodę też trzeba mieć ze sobą.

DNS: A gotówka?

Sebastian: Ostatnio to głównie korzystam z karty. Wypłacam już wtedy w walucie, której akurat potrzebuję, ale 50 euro powinno się mieć w portfelu jako rezerwę.

DNS: A ubezpieczenie? Wykupujesz je przed podróżą?

Sebastian: Nie, nawet o tym nie myślałem. Nic mi się do tej pory nie stało. Ale pamiętajcie o markerze, bo karton znajdziecie na każdym śmietniku przy sklepie. Przydaje się też widoczny znak narodowy na koszulce. Teraz jeździłem z koszulką biało czerwoną i rzeczywiście kierowcy chętnie się zatrzymywali. Mówię o zawodowych kierowcach, bo turyści już nie zawsze. Niekoniecznie jedzie się za granicę, by pogadać z Polakami, ale jak już się jest kierowcą zawodowym, to taka okazja jest dla nich nie do przegapienia. Kiedyś jeździłem z flagą, ale nikt się  nie zatrzymywał, a jedyny kierowca, który się zatrzymał, stwierdził, że flagi nie zauważył. A to był Polak, choć rozmowę zaczął po angielsku.

DNS: A ile waży twój plecak. 20 kg? Więcej?

Sebastian: Mniej, staram się żeby to było około 10. To też zależy na ile wyjeżdżam. Jak na tydzień, to staram się mieć absolutny minimum rzeczy. Wiadomo, niektóre rzeczy są niezbędne. Kurtka przeciwdeszczowa czy bielizna na parę dni. Ale czasem się udaje zostać na kempingach. Czasem trzeba baterie podładować, a jestem informatykiem, więc ciężko mi się obyć bez moich gadżetów. No i umyć się przede wszystkim, no bo nie można wsiadać śmierdzącym do czyjegoś samochodu. Dlatego też bardzo polecam dezodorant. Polecam również łazienki w McDonaldach, które zawsze były moim standardowym miejscem do mycia. Ale można się umyć na stacjach benzynowych, gdzie czasem są nawet prysznice. To polecam – myjcie się.



Zobacz także:  Dubaj - ekscytujący, kontrastowy i zachwycający 

 

DNS: A golisz się? Czy poruszasz się a'la Rumcajs?

Sebastian: Staram się wyglądać jak człowiek, ale różnie z tym bywa. Jak mam okazję, to golę się na kempingu, gdzie jest lustro i ciepła woda, to jak najbardziej.

Zdjęcia z podróży (i nie tylko) Sebastiana, znajdziecie tutaj.

Wywiad od partnera serwisu, audycji Droga na skróty z Radia WWW.


Zgłoś błąd » Przyjazne drukowanie »

tagi: Autostop, Autostopem, DNS, Podróże


reklamy:

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował.

Dodaj komentarz

Aby skomentować musisz się najpierw zalogować

Zgłoś nielegalność zdjęć lub wpisów na tej stronie »