kraj:
Polska
autor: ATC
29-10-2012, 08:59 komentarzy: 0

Robert Gondek w drodze na najwyższe szczyty Afryki

Ekipa projektu "W drodze na najwyższe szczyty Afryki", którego jesteśmy partnerem, uda się w 2013 roku do Rwandy, Burundi i Tanzanii, aby zdobyć tamtejsze szczyty. Postanowiliśmy przeprowadzić wywiad z organizatorem i uczestnikiem projektu Robertem aby dowiedzieć się więcej o projekcie i o najbliższych planach.

W drodze na najwyższe szczyty Afryki 2013 W drodze na najwyższe szczyty Afryki 2013

Spotykamy się, aby dowiedzieć się czegoś więcej o Twoim projekcie, który nazwałeś „W drodze na najwyższe szczyty Afryki”. Co to za droga?

„W drodze na najwyższe szczyty Afryki” to pomysł, czy projekt, jak to ostatnio modnie się nazywa, który ma na celu zdobycie najwyższych szczytów w każdym afrykańskim kraju. Ale to nie wszystko. Nie chodzi tylko o góry i odhaczanie kolejnych krajów na mojej mapie.

Moim celem jest również poznanie kultury i ludzi z różnych zakątków Afryki. Dlatego wciąż czytam książki poświęcone Afryce, nawiązuję i utrzymuję kontakty z mieszkańcami państw, w których byłem albo do których się wybieram. Podczas wyjazdów staram się jak najwięcej czasu spędzać z ludźmi, którzy tam mieszkają, podróżować z nimi, rozmawiać. To bardzo pomaga. To utwierdza mnie w przekonaniu, że Afrykańczycy są ludźmi niezwykle życzliwymi, pomocnymi i przyjaznymi. Aby się łatwiej dogadać w Tanzanii, do które wkrótce lecę po raz trzeci zacząłem nawet uczyć się języka Swahili. To bardzo ciekawy język, ale trzeba go zrozumieć. Nazwa mojego projektu w Swahili brzmi: „Nijani kuelekea vilele vya juu Zidi Afrika”. Trudne, prawda? Ale brzmi świetnie!

Sam projekt kiedyś miał się nazywać ”Polish – Tanzania team on the way to the highest Africa’s peaks”. Niestety mój przyjaciel z Tanzanii, z którym planowałem kolejne etapy, nie miał możliwości uczestniczyć w wyjeździe do Kenii i Ugandy, więc projekt ostatecznie musiał zmienić nazwę. Obecnie z Robertem i Pawłem stworzyliśmy nieźle dobrany trzyosobowy team, w którym chyba bardzo dobrze się uzupełniamy i w którym mamy szansę, aby realizować nasz cel.

Do tej pory udało się zdobyć najwyższe szczyty Tanzanii (Kilimanjaro), Kenii (Mount Kenya) i Ugandy (Rwenzori). Przed nami jest jeszcze kilkadziesiąt innych wyższych lub niższych miejsc. Łatwo zauważyć, że droga jest długa.


Robert Gondek

A skąd pomysł żeby wyjeżdżać właśnie do Afryki?

Skąd Afryka? Pierwszy raz odwiedziłem Afrykę całkiem przypadkiem. Było to w 2000 roku. Zrobiłem sobie prezent z okazji ukończenia studiów. Wraz z przyjaciółmi podróżowaliśmy po Republice Południowej Afryki, Lesotho i Swazilandzie. Zakochałem się w tym kontynencie. Ale o projekcie jeszcze nie myślałem.

Na drugi raz czekałem długo - aż do 2008 roku. Pojechałem do Tanzanii z trzema kumplami, aby wejść na Kilimanjaro. Udało się. Szukałem kolejnego celu. Wiosną 2009 roku pojechałem znowu do RPA, aby wystartować w ultramaratonie biegowym w Kapsztadzie, a później zwiedzić Namibię. Namibia okazała się przepiękna, a przygód, które tam przeżyliśmy nie sposób wyliczyć, a w niektóre ciężko uwierzyć.

Od tego czasu śledzę oferty na przeloty z Europy do Afryki (czasem można naprawdę za niewielkie pieniądze dostać się w egzotyczne miejsca) i szukam pretekstu, aby tam pojechać, poznać odmienne podejście do życia, spotkać fantastycznych ludzi, zobaczyć piękne krajobrazy, no i poczuć odrobinę adrenaliny.

Po dwóch latach przerwy znowu trafiłem do Afryki. Z Agnieszką odwiedziliśmy mojego znajomego w Tanzanii i zwiedziliśmy kolejny kawałek tego wspaniałego kraju. Po dwóch miesiącach ponownie tam byłem. Tym razem w Kenii i Ugandzie w ramach projektu.

Afryka to naprawdę fantastyczny, ogromnie zróżnicowany kontynent. Na przykład taka Uganda i Tanzania. W ciągu trzech tygodni można wędrować przez las deszczowy w Górach Księżycowych, wspinać się po lodowcu Margherita na wysokości ponad 5000 m n.p.m., obserwować życie szympansów i goryli górskich, pływać po Nilu wśród hipopotamów i krokodyli, brać udział w Safari wśród tysięcy innych dzikich zwierząt, mieszkać z Masajami w ich bomach, a na koniec odpoczywać na wspaniałych plażach Zanzibaru smakując przepyszne owoce. Czy to nie wystarczy żeby zakochać się w Afryce?

Kenia, Mount Kenya (Pt.Lenana) - 4985 m n.p.m.
Kenia, Mount Kenya (Pt.Lenana) - 4985 m n.p.m., Zdobyty 24.01.2012, fot. Robert Gondek

Dlaczego w ogóle to robisz?

Podróżowanie zawsze było moim hobby. Tak chyba pozostanie na zawsze. A zaczynało się niewinnie. Objechałem kawałek Europy rowerem, potem autostopem, pociągiem i samochodem. Z roku na rok wyjeżdżanie stało się coraz łatwiejsze. Nie wyjeżdżam już pełen obaw, że sobie nie poradzę w nieznanym mi kraju. Mam coraz większe doświadczenie, a apetyt na poznawanie nowych miejsc rośnie. Poza tym sprawdza się to, o czym mówi wielu podróżników - przebywanie w odległym kraju daje możliwość nabrania dystansu do codzienności. Pozwala zwolnić. Wracając do Polski, cieszę się, że będę mógł podzielić się moimi wspomnieniami z bliskimi, że będę mógł oddać za pomocą zdjęć i opowieści kawałek tego, co zobaczyłem, pokazać zupełnie inny świat.

W Afryce ludzie się nie śpieszą. „Pole pole” /powoli powoli - dop. red./  jak to mawiają w Tanzanii. Kiedy przebywam w Polsce wciąż żyję myślą, że ten pobyt to tylko przerwa wakacyjna, a ja niedługo znowu wyjadę. To mi się podoba coraz bardziej. Nie da się ukryć, że poświęcam temu coraz więcej czasu i chyba zaczyna to być moim sposobem na życie.

Czyli to już nie jest tylko hobby? To już Twój sposób na życie? Wiemy, że zawodowo związany jesteś raczej z inną branżą. Czy to hobby nie kłóci się w takim razie z obowiązkami zawodowymi?

Tak – zawodowo jestem związany z zupełnie inną branża. Chociaż nie do końca. Od wielu lat pracuję w dużej międzynarodowej firmie ubezpieczeniowej, gdzie zajmuję się współpracą z biurami podróży i tworzeniem ubezpieczeń turystycznych, a ostatnio analityką. Ale moje wyjazdy organizuję sam. Nie korzystam z usług biur podróży. Po pierwsze dlatego, że nie interesują mnie masowe wyjazdy, podczas których muszę się trzymać ścisłego harmonogramu. Po drugie ze względów finansowych. A po trzecie dlatego, że lubię organizować swoje wyjazdy samodzielnie.

Chciałbym również w najbliższym czasie zająć się organizacją wyjazdów dla innych osób w miejsca, w których byłem i które dobrze znam. To jednak trudny temat. Klienci biur mają duże wymagania, a moje wyjazdy wymagają niesamowitej elastyczności i akceptacji dla nieoczekiwanych zdarzeń, które w Afryce zdarzają się zawsze. Trzeba być na to gotowym. Większość ludzi oczekuje dokładnego harmonogramu, hoteli na odpowiednim poziomie itp.. Podczas moich wyjazdów raczej to się nie zdarza ;-). A podczas afrykańskich wojaży trzeba żyć chwilą i być gotowym na nieoczekiwane przygody. Co się zdarzy okazuje się dopiero na miejscu.

Póki co, korzystając z mojego doświadczenia, pomagam wszystkim chętnym w znalezieniu zaufanych touroperatorów z Kenii, czy Tanzanii, którzy zagwarantują ciekawe zwiedzanie Afryki. Mam nadzieję jednak, że kiedyś będę robił to sam, aby pokazać Afrykę taką, jaką lubię.

Wkrótce wyruszasz na kolejny etap swojego projektu. Gdzie tym razem?

Tak, od ponad miesiąca żyję już kolejną wyprawą. Za nasz cel wybraliśmy tym razem Rwandę, Burundi i po raz trzeci Tanzanię. W planach mamy zdobycie najwyższego szczytu Rwandy (Karisimbi), Burundi (Mount Heha), a także wejście na drugą co do wysokości górę w Tanzanii – Mount Meru.

Gdzie jest Karisimbi? Rwanda, Zobacz na mapie

Gdzie jest Mount Heha? Burundi, Zobacz na mapie

Gdzie jest Mount Meru? Tanzania, Zobacz na mapie

Tanzania, Kilimanjaro (Uhuru Peak) - 5895 m n.p.m.
Tanzania, Kilimanjaro (Uhuru Peak) - 5895 m n.p.m., Zdobyty 22.09.2008, fot. Robert Gondek


Rwanda i Burundi? To dosyć egzotyczne kraje i chyba niezbyt bezpieczne?

No cóż. Nie da się ukryć, że pierwsze informacje jakie pozyskałem na temat tych państw nie napawały optymizmem. Wszyscy dookoła odradzają podróż w ten region Afryki. Ambasada amerykańska ostrzega swoich obywateli przed podróżami do Burundi. Polski MSZ ostrzega, że jest to podróż na własne ryzyko. Ogólne warunki ubezpieczeń mają wyłączenia ograniczające odpowiedzialność dla zdarzeń zaistniałych na tych terenach. Sytuacja w Rwandzie wydaje się napięta. Tuż za jej granicą z Demokratyczną Republiką Konga tli się konflikt zbrojny. W stolicy – Kigali, całkiem niedawno miały miejsce zamachy bombowe. W Kongo pojawiło się nowe ognisko cholery. Bardzo dużo do myślenia daje niedawna przerażająca historia Rwandy i konflikt pomiędzy Hutu i Tutsi z 1994 roku, w trakcie którego zginęło ponad milion niewinnych ludzi. Słysząc tylko te informacje można się przerazić.

Ale nie poddaliśmy się. Nawiązaliśmy wiele kontaktów w Rwandzie i Burundi. Skontaktowaliśmy się z polskimi misjami w tych krajach, z Rwandyjczykami mieszkającymi w Polsce, z wieloma organizacjami i fundacjami związanymi z tym regionem. I okazuje się, że ogólnodostępne w mediach informacje są nieco wyolbrzymione. Oczywiście większość tych zdarzeń miała lub ma miejsce. Tego nie da się ukryć i nie da się o tym zapomnieć. Kraje te do najbezpieczniejszych nie należą. Ale Rwanda i Burundi tylko czekają, aby odzyskać, a właściwie zdobyć popularność wśród turystów. Jak mało popularne w chwili obecnej są te kraje niech świadczy informacja, że o Burundi nie ma anglojęzycznego przewodnika, a o Rwandzie do tej pory znalazłem jeden i nie jest to przewodnik Lonely Planet. Więc tym bardziej nie mogę się doczekać, aby pojechać w miejsca, gdzie niewielu Europejczyków, a szczególnie Polaków dociera. A Rwanda to przecież jeden z kilku krajów, gdzie wciąż żyją goryle górskie i szympansy. Rwanda to również wspaniałe lasy deszczowe, jeziora, góry, wulkany i parki narodowe pełne zwierząt. Na terytorium Burundi znajduje się przepiękne jezioro Tanganika. Takich krajów i miejsc nieskażonych masową turystyką jest coraz mniej. Warto to wykorzystać.

Uganda, Rwenzori (Margherita Peak) - 5109 m n.p.m.
Uganda, Rwenzori (Margherita Peak) - 5109 m n.p.m., Zdobyty 2.02.2012, fot. Robert Gondek

A co po Rwandzie i Burundi? Wiesz już co dalej?

Nie. Tego nie wie nikt. W najbliższym czasie chciałbym odwiedzić Ghanę, Etiopię, po raz kolejny RPA, Swaziland i Lesotho, a także Maroko, który kraj będzie kolejnym etapem drogi tego jeszcze nie wiem. Może to być Ghana, ale równie dobrze może to być Burkina Faso, Gabon, czy Mozambik. Wybór jest ogromny. I jak to w Afryce. Plany trzeba robić z dużym marginesem bezpieczeństwa na zmiany.

Zobacz także: W drodze na najwyższe szczyty Afryki

W takim razie trzymamy kciuki i życzymy powodzenia. A my będziemy na bieżąco informować naszych czytelników i fanów o podróży do Rwandy i Burundi i o kolejnych etapach Twojego projektu. Dziękujemy za rozmowę.

Dziękuję i zapraszam również do śledzenia mojego projektu na mojej stronę www.gerber.d7.pl oraz na facebookowy profil mojego projektu „W drodze na najwyższe szczyty Afryki”.

Zgłoś błąd » Przyjazne drukowanie »

tagi: Afryki, Burundi, Najwyższe szczyty, Podróże, Rwanda, W drodze, Wyprawy


reklamy:

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował.

Dodaj komentarz

Aby skomentować musisz się najpierw zalogować

Zgłoś nielegalność zdjęć lub wpisów na tej stronie »