kraj:
Egipt
, Wycieczka objazdowa autor: eryk2k1
20-02-2012 20:02, ocena: 0.00/0 komentarzy: 0

Egipt 7+7 Triada Zwiedzanie cz. 7, 18.09-02.10.04r.

Dzień 6

Quady na pustyni - Egipt – relacje z podróży
O dziwo zdążyliśmy dzisiaj na śniadanie. :) Powoli zaczyna mnie już jednak nudzić to samo codzienne jedzenie. Ktoś może powiedzieć, że wybór duży, że w domu nie je się aż tylu różnych potraw. Problem jednak jak z całego wyboru smakuje niewiele rzeczy a one po kilku dniach najzwyczajniej się nudzą.

Na dzień dzisiejszy mamy zaplanowane Quady. Mają rozpocząć się o 14:30, więc czas wolny spędzamy na naszej plaży. Spotykamy rodaków, z którymi graliśmy w siatkę - już jadą do domu.

Dziś bardzo mocno wiał wiatr, snurkowanie na takiej fali przyprawiło mnie o lekki zawrót głowy. Po wyjściu na plaże świat dalej delikatnie się kołysze.

O 14:30 czekamy przed hotelem Roma na wyjazd. Okazuje się, że jadą z nami rodacy, którzy wykupili wycieczkę na Quady właśnie u Soni. Jak widać Sonia jak i to biuro gdzie my kupowaliśmy są tylko pośrednikami. Pakują nas do jednego busika. Tyle osób nim jedzie, że tuż przed dojazdem do Motor Station myślałem, że pęknie mi kolano.

Po dojechaniu na miejsce krótka instrukcja obsługi motorka, założenie zakupionych dzień wcześniej arafatek i jazda!

NIESAMOWITE!! Wspaniała jazda! Cudowna przygoda! Super przeżycie pędzenia po pustyni na czterokołowych motorkach. Podstawa okulary i arafatka - pęd tych motorków powoduje ogromny pył piasku. Momentami widoczność spada prawie do zera. Frajda niesamowita, jechałem jako ostatni i mogłem hamować co jakiś czas by później pędzić ile fabryka dała aby dogonić grupę. Jedziemy jak już wspomniałem z zaprzyjaźnioną już parą Marcinem i Anią, im też ogromnie się na quadach podoba.

Polecam przy okazji wycieczki z tego biura lub jak widać od Soni (bo to to samo). Motory są nowe, duże i szybkie a grupy małe!

Całą wycieczkę filmują by później ją sprzedać po bardzo drogich cenach - 17 Euro za filmik na płycie w formacie mpg. Jakość oczywiście pozostawia wiele do życzenia, mimo to decydujemy się na kupno tej płyty.

Po kilkudziesięciu minutach (jak podają w biurze 27 km) dojeżdżamy do wioski Beduinów. Nasz opiekun grupy niejaki Kamil (super Egipcjanin!) tłumaczy nam, że wiosek jest tutaj siedem i żyją one tylko z turystów. To, do której akurat jedzie się wioski jest losowo wybierane. Wioska oczywiście to niezła tandeta, ale całość warta jak najbardziej zobaczenia i utrwalenia na zdjęciach.

W wiosce jest poczęstunek herbatą, sziszą, colą, każdy dostaje butelkę mineralnej i posiłek. Następnie czas na mini atrakcje: pokazanie studni, jakaś chwila zabawy. Nasz miły opiekun grupy Kamil pokazał dwie sztuczki z udziałem osób z grupy, było sporo śmiechu.

Porozmawialiśmy z nim, zna dobrze angielski, super niemiecki i po trochę wielu innych języków. Po polsku mówi pojedyncze słowa, ale nie w stylu "jak się masz", tylko "chodźcie kochani", "Polacy jazda" :) i sporo innych. Dowiadujemy się, że miał kiedyś nawet dziewczynę Polkę, ale za dużo gadała. Gdyby chciał taką kobietę to jak twierdzi Egipcjanek jest pełno. :)

Międzyczasie jest obiecana przez biuro jazda na wielbłądach ale nie jak reklamowali 25 minut tylko raczej 2,5 minuty. Przez to, że chciałem wpierw zrobić kilka fotek okazało się, że zabrakło dla mnie wielbłąda. Cóż, nie można mieć wszystkiego.

Następny punkt wycieczki, oglądanie zachodu słońca na szczycie jednej z górek. Na każdym takim szczycie w okolicy widzimy grupę podobną do naszej. W ogóle te wioski to oczywiście straszna komercja, przy nas przewinęło się tam pewnie z 200-300 osób. Jak mówi Kamil najwięcej tam przyjeżdża Niemców, nawet w naszej grupie było ich kilku.

Po zachodzie słońca, cała grupa jednomyślnie decyduje się na rezygnację z dyskoteki Beduinów (na pewno jest to żenujące) i jedziemy z powrotem do Motor Station.

W Egipcie zarówno jak słońce wstaje jak i się chowa robi to bardzo szybko. Całość trwa parę minut. Wracamy zatem i po kilku chwilach jest zupełnie ciemno - to dopiero JAZDA!

Początkowo było jeszcze w miarę jasno ale w miarę upływu czasu zrobiło się całkowicie ciemno i jedzie się na światłach, które za bardzo drogi nie oświetlają. Z tego względu było wręcz genialnie. Nie mogłem już hamować i później pędzić na pełnej prędkości bo Kamil z innymi strasznie pospieszali aby nie zgubić grupy.

Podziękowaliśmy na pożegnanie serdecznie Kamilowi i wracamy busikiem do hotelu.

Po kolacji idziemy do baru na sziszkę i sok z cytryny. Extra siedzieć w barze gdzie wszyscy prócz nas to Egipcjanie, wszyscy palą sziszę, leci arabska muzyczka. Eh ten klimat :-).

Po powrocie tradycyjnie basen o 2 w nocy, około 4 jak zwykle idziemy spać.

c.d.n.
Widok z wioski Beduinów - Egipt
Zobacz moje zdjęcia z tej opowieści
ta opowieść ma kolejne części: Poprzednia 1..5|6|7|8|9..16| Następna

Zgłoś błąd / nadużycie » Przyjazne drukowanie »


reklamy:

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował.

Dodaj komentarz

Aby skomentować musisz się najpierw zalogować